Obszerne fragmenty rozmowy J. Żakowskiego z Jacquesem Rupnikiem – o tym, dlaczego świat „obniżania kosztów” jest tak bezbronny wobec globalnych zagrożeń, oraz co zrobić, żeby obecna epidemiczna katastrofa się nie zmarnowała.

Ponad 4 mld osób z 88 krajów, czyli więcej niż połowa świata, ma zalecenie pozostania w domach.

Zdaniem Jacquesa Rupnika, francuskiego politologa, doradcy prezydenta Emmanuela Macrona, połowa ludzkości znalazła się w izolacji. Łączy nas izolacja (fizyczna), której towarzyszy  nasłuchiwanie. Ludzie nasłuchują, co się dzieje z innymi – nie tylko wokół nas. Jak w Wuhan?, Co we Włoszech?, A w Hiszpanii?. Ludzie zaczęli odczuwać gatunkową wspólnotę. We wszystkich tych miejscach ludzie zadają to samo pytanie: kiedy znów będzie normalnie.

Nawet ludzie nie bardzo przejęci kwestią środowiska i skoncentrowani na wzroście gospodarczym zdają się już rozumieć, że nasze relacje z naturą stały się problemem. To może być jeden z przejawów nadchodzenia nowego porządku. Ważne będą Chiny, zwłaszcza dla kształtu nowej normalności w sprawach ekonomicznych. Skoncentrowaliśmy się na ratowaniu życia. Ale ludzie pytają o cenę. To jest dyskusyjne. Wielu wpływowych ludzi w Ameryce, Holandii , Szwecji mówi: musimy unikać ofiar, ale nie możemy poświęcić gospodarki. W USA i Wielkiej Brytanii zobaczyliśmy, że bez względu na inklinacje liderów, społeczeństwa nie godzą się na aż tyle ofiar, ile by umarło, gdybyśmy nie wprowadzili żadnych ograniczeń i związanych z nimi kosztów gospodarczych. Ale nie wiemy, jak wysokie koszty nasze społeczeństwa zechcą akceptować. Dużo będzie zależało od Chin. Zapłaciły dużą cenę i osiągnęły bardzo dobry skutek. Chiny w tym sensie pokazały drogę, ale przy okazji pokazały też, że stały się większym problemem, niż ktokolwiek sądził. – Bardzo mało możemy bez nich wyprodukować. I nie tylko bez nich np. Peugeot – Citroen musi wstrzymać produkcję, bo jest uzależniony od części produkowanych w 30 krajach świata. We Francji 100% paracetamolu jest produkowane w Chinach. Maski i kombinezony do walki z pandemią są produkowane w Chinach. Taki system jest nie do utrzymania, jest w oczywisty sposób niebezpieczny.

Więc dlaczego powstał ?

Jest efektywny kosztowo. A teraz widzimy, że efektywność kosztowa nie może być jedynym kryterium podejmowania decyzji gospodarczych, bo na dłuższą metę staje się niebezpieczna. Tak robiliśmy przez parę dobrych dekad starej normalności. Nowa normalność musi wyglądać inaczej, która zdusi globalizację ? Na pewno ją ograniczy i zmieni. Słychać głosy ekonomistów, że lepiej rozwijać się wolniej, ale bezpieczniej. Pandemia sprawiła, że głos ekspertów odzyskał znaczenie. Politycy mają zbyt słabą legitymizację, żeby w obliczu takiego zagrożenia sprawować przywództwo bez merytorycznego i moralnego wsparcia ekspertów. To jest radykalna zmiana. W ostatnich latach ludzie woleli słuchać populistycznych liderów niż profesorów, doktorów, specjalistów. Brexit jest tego najlepszym przykładem. Politycy znów chcą się pokazywać obok profesorów, wraca wiarygodność oparta na kompetencjach potwierdzonych solidną wiedzą naukową. Wróciło oświecenie, nikt nie wie, na jak długo, ale teraz wróciło. Populiści zniknęli wszędzie, gdzie nie są u władzy – Marie Le Pen, Salvini, Beatrix von Storch. Ale na jak długo, to będzie zależało od tego, jak sobie poradzą ci, którzy teraz rządzą. Bo kiedy pandemia się skończy, zaczną się powszechne rozliczenia. Żadna władza tego nie uniknie. Teraz każdy rząd popełnia jakieś błędy, które chwilowo uchodzą na sucho, bo ludzie nie chcą przeszkadzać władzy w opanowaniu kryzysu, ale to oznacza tylko odroczenie odpowiedzialności.

W ogniu tych rozliczeń wykuje się nowy prządek?

Będzie się wykuwał w cieniu świeżych ofiar. Na pierwszy plan wysuwa się służba zdrowia, od dekad dewastowana przez cięcia wydatków i rynkowe podejście.  W warunkach izolacji wykazujemy przejawy społecznej solidarności. To jest nieznany fenomen. Teraz siedzimy odseperowani nie po to, aby ratować siebie, lecz by ratować innych. Ludzie w miastach stoją w oknach, by dziękować tym, którzy ratują z narażeniem życia. To musi zmienić społeczne poczucie sprawiedliwości jako obowiązku, który jednostki mają wobec innych. I już zmienia. Miliony osób na świecie zgłaszają się jako wolontariusze do walki z pandemią. Ludzie masowo ofiarują czas, pracę , pieniądze, cokolwiek kto może.

Jest to wielkie przewartościowanie, choć nie wiem na ile trwałe. Ale po czymś takim nie wyobrażam sobie szybkiego powrotu do świata, w którym wszystko podporządkowane jest prostej regule ekonomicznych korzyści, bo musimy konkurować globalnie. To się nie utrzyma. Nie sądzę, żeby mogła przetrwać cała ta kultura pośpiechu, coraz krótszych horyzontów myślenia, robienia wszystkiego na czas. Pustelnicze miesiące nauczą nas cenić głębsze doświadczenia. Stworzyliśmy kulturę nieznośnej gonitwy. A teraz zegary zwolniły. Siedzimy w domach. Wyhamowaliśmy.

Pandemia, podobnie jak kryzys klimatyczny, ale dużo mocniej skłania ludzi do innego myślenia o życiu i do szukania lepszego zestawu wartości.

Po pandemii świat będzie inny pod wieloma względami, ale wrócimy do naszych demokratycznych wolności.

 

Źródło: Polityka , nr 16, obszerne fragmenty rozmowy Jacka Żakowskiego z Jacquesem Rupnikiem.