Poniedziałek, 18 stycznia, pierwsza fala mrozów. Mieszkańcy podwarszawskiego Józefowa uchylają okna i czują gorzkie, osadzające się w nosie i na tylnej ścianie gardła drobinki. To nie złudzenie: wskaźniki w Józefowie pokazują, że norma pyłów zawieszonych wynosi 1300 proc. W samej Warszawie – 500 proc. Pyły PM2.5 i PM10 to główne składniki smogu, który w mroźne dni wisi nad naszymi głowami gęstą chmurą. Wdziera się przez okna, drzwi, antycovidowe maski.

Mimo obiecanych przez rząd 103 mld zł na walkę o czyste powietrze polski smog wisi jak wisiał. Z powodu smogu przedwcześnie umiera rocznie ponad 40 tys. osób. Program „Czyste powietrze”, który kopciuchy miał wyeliminować, po prostu nie działa. Do takich wniosków doszedł Polski Alarm Smogowy (PAS). W najnowszym raporcie wylicza efekty programu „Czyste powietrze” (CP) dwa lata po uruchomieniu. Dramat: tylko 20 miast policzyło swoje kopciuchy. Jeśli w gminach i miastach wymieniano kotły, to korzystano głównie z gminnych programów dotacyjnych, a nie z rządowego. We Wrocławiu z dotacji gminnych wymieniono 1427 kotłów, a w ramach rządowego 15. W Warszawie z CP skorzystało 10 osób.

Zasady miały być proste: właściciele domów jednorodzinnych mogą się ubiegać o 25–37 tys. zł dofinansowania na „wymianę nieefektywnych źródeł ciepła” na „nowoczesne” oraz na termomodernizację budynku. O wsparcie można się starać, jeśli przeciętny dochód miesięczny na jednego mieszkańca nie wynosi więcej niż 1400 zł (w przypadku gospodarstwa wieloosobowego) i 1960 zł (w przypadku jednoosobowego). Być może bariera dochodowa jest zbyt niska, bo wniosków o dofinansowanie jest jak na lekarstwo. Początkowo planowano ok. 3 mln inwestycji, tymczasem do 1 stycznia 2021 r. – jak podaje biuro prasowe Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej – w ramach programu podpisano 159 tys. umów.

Za realizację programu w regionach odpowiadają Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Te jednak – wbrew nazwie – nie są podporządkowane Narodowemu Funduszowi, a samorządom wojewódzkim.

Tymczasem poszczególne województwa muszą się pozbyć kopciuchów już do 2022 (śląskie i podkarpackie) i 2023 r. (województwa: mazowieckie, świętokrzyskie i małopolskie). Rząd miał okazję, by sukcesywnie naprawiać błędy. Wytykały je nie tylko organizacje pozarządowe, ale też Najwyższa Izba Kontroli, która w 2018 r. napisała, że: państwo nie potrafi skoordynować działań różnych szczebli systemu; NIK krytycznie ocenił też działania ministrów środowiska i klimatu.

Ludzie muszą radzić sobie sami – śledzić alarmy smogowe. Na kontakt z zanieczyszczonym powietrzem szczególnie powinni uważać cukrzycy, osoby z przewlekłymi chorobami układu oddechowego i serca. Zadbajmy również o stan powietrza w pomieszczeniach - miseczki z wodą na grzejnikach lub zakup nawilżacza. Sprawdza się również wyposażenie domu w system rekuperacji czyli automatycznej wymiany i oczyszczania powietrza – jedna z inwestycji, na którą można skorzystać z dofinansowania z „Czystego powietrza”. Ceny oczyszczających powietrze rekuperatorów wahają się od 7 nawet do 25 tys. zł. Natomiast koszt zakupu i instalacji całego systemu wentylacji opartej na rekuperatorze może wynieść nawet od 17 do 35 tys. zł. Drogo. Mieszkańcom bloków pozostaje więc na razie umiejętne wietrzenie mieszkania. Ale tylko wtedy, gdy poziom smogu na chwilę spada. Inaczej lepiej okna nie otwierać!

Program jest dla ludzi z kasą, a ci już kotły wymienili. Ludzie bez pieniędzy z programu nie korzystają, bo ich na to nie stać.

Ponieważ rzetelnych informacji ciągle brakuje, także w kwestii wymiany kotłów właściciele domów muszą się opierać na wiedzy zdobytej pocztą pantoflową. A z tej wynika: proporcje kosztów zakupu i eksploatacji najlepiej wypadają w przypadku pieców gazowych. To jednorazowa inwestycja od 5 do 15 tys. zł i koszt nawet ok. 4 tys. zł rocznie dla 100-metrowego domu. Dodatkowe wydatki to wykonanie instalacji rozprowadzającej ciepło w domu, a w przypadku niektórych budynków – przeprowadzenie przyłącza gazu i zakup zewnętrznego zbiornika. Kotły gazowe sprawdzają się szczególnie w małych domach, bo nie wymagają wydzielonej kotłowni.

Koszt zakupu pieca na pellet to – w zależności od zaawansowania modelu – od 2 do 10 tys. zł, a ogrzewania 4 tys. zł za cały sezon grzewczy. Najtańsza w wymiarze całego sezonu (tylko ponad 1 tys. zł) jest pompa ciepła, której zakup plus instalacja to jednak niebagatelny koszt 40–50 tys. zł. Najbardziej ekologiczne, ale najdroższe w skali roku jest ogrzewanie elektryczne, które koszt za ten czas sięga nawet 5 tys. zł. Pompa ciepła plus fotowoltaika to koszt rzędu 50 - 60 tys. zł.

Jak nie pogubić się w gąszczu informacji? Pomóc w podjęciu decyzji mogą doradcy energetyczni, których usługi oferują Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Podpowiadają, jakie rozwiązanie będzie najlepsze w danym budynku i pomagają wypełniać wnioski. Do 30 listopada 2020 r. udzielili prawie 60 tys. konsultacji i ponad 114 tys. porad.

Czy z efektów programu zadowolony jest NFOŚiGW? „Dopiero rok 2021 będzie pierwszym, w którym w pełni powinny zadziałać wszystkie uruchomione i planowane mechanizmy” – czytamy w odpowiedzi. W tym roku mamy się też spodziewać uruchomienia ścieżki bankowej, polegającej na „udzielaniu kredytu z dotacją przeznaczoną na częściową spłatę kapitału kredytu oraz gwarancją bankową”. Musimy więc czekać i żyć nadzieją, bo na pewno nie czystym powietrzem.

Źródło: Polityka 6.2021 z dnia 02.02.2021