Występujące na przemian susze i powodzie to również efekt sposobu, w jaki od dziesięcioleci traktujemy nasze rzeki. Regulujemy, prostujemy i, co najważniejsze, nie potrafimy się opamiętać.

Za ogromne pożyczki z Banku Światowego będziemy dalej prostować i zabudowywać rzeki, bo śni nam się biznes w transporcie rzecznym. Wszystko dzieje się pod pretekstem obrony przeciwpowodziowej, podczas gdy w rzeczywistości tylko zwiększymy ryzyko powodzi. Im bardziej krępujemy wielką wodę, tym większy mamy problem.

Z danych WWF wynika, że tylko pomiędzy 2001 a 2015 r. wyregulowanych zostało prawie 30 tys. km polskich rzek.

Wciąż usilnie trzymamy się tego, co wyprostowano w zeszłych dekadach, często prostujemy dalej. Wody w rzekach zamiast spokojnie meandrować i w ten sposób wygaszać energię, płyną jak w rurociągach.

System rzeczny zbliżony do naturalnego jest znacznie odporniejszy na różne ekstrema. Woda powinna mieć przestrzeń do wylewania i zasilać wody gruntowe. Chodzi o to, by woda uciekała jak najwolniej. Musi wsiąkać do gruntu. Woda ucieka, bo mamy zdrenowany kraj, średnio połowa wody w rzekach pochodzi z wód podziemnych. Żeby te zasilały rzeki, musi wcześniej przyjąć opady. Jest z tym problem, bo jesteśmy coraz szczelniejsi.

W XVI w. byliśmy spichlerzem Europy, krajem bogatym w wodę. Rzeka(i) była raz płytka, raz głęboka, wylewała na wiosnę, ale każdy wiedział gdzie i nikomu to nie przeszkadzało. Była pełna życia. Kiedy zlikwidowano zakręty, różnice głębokości i przebudowano progi, nagle się okazało, że woda tak zasuwa, że niszczy wszystko.

Jeśli regulujemy rzekę, to powodujemy nieuchronnie, że w okresach niżówkowych będzie tej wody bardzo mało. A jak w rzece jest nisko, to i w gruncie jest nisko. To jeden z największych błędów, jakie popełniamy.

Przyrodnicy przekonują, że powinniśmy odstępować od prac utrzymaniowych na rzekach, pozwalać im wracać, choć częściowo, do naturalnych kształtów.

Hydrolog Artur Furdyna przypomina, że regulowanie rzeki pogarsza jakość wody. W skanalizowanej rzece nie ma ona jak się czyścić. Zanika bioróżnorodność. Wszelkie uchyłki, zatoczki, bystrza to oazy życia, które działają jak filtr. Woda na wagę złota.

źródło: GW